24 listopada 2024

Czy krytyka kapitalizmu ma dzisiaj sens?

Żyjemy w epoce globalnego kapitalizmu – system ten obecny jest niemal we wszystkich częściach świata. Jest to w pewnym sensie to, co prognozował Fukuyama po zakończeniu zimnej wojny – wolnorynkowa gospodarka i demokracja jako koniec historii. Hardt i Negri stwierdzili wręcz, że żyjemy w Imperium – kapitalistycznym systemie światowym, gdzie zatarły się państwowe granice i sfera wpływów państwa narodowego. Faktem jest, że kapitalizm jest wszechobecny. Czy to jednak znaczy, że nie można go krytykować?

Głosy krytyczne wobec kapitalizmu da się słyszeć już od XIX wieku. Wtedy nastał okres działalności dwóch największych i najbardziej radykalnych antykapitalistów w historii – twórców komunizmu Karola Marksa i jego bliskiego przyjaciela Fryderyka Engelsa. Twierdzili oni, że system ten opiera się na wyzysku i prowadzi do nieuchronnej alienacji i dehumanizacji człowieka. Ich kontynuator, Lenin, zwrócił uwagę na imperialne zapędy tego systemu – pochłaniania wszystkiego, co wobec niego zewnętrzne w celu bezwzględnego podporządkowania. Teorię tę rozwijała później Róża Luksemburg. Jednak środki zaradcze Marksa, Engelsa i Lenina okazały się katastrofalne w skutkach, a próbująca je reformować Róża Luksemburg przepłaciła za swoje tezy życie. Czy to znaczy, że krytyka kapitalizmu nie ma sensu?

Głosy konserwatywne zawsze będą twierdzić, że należy dążyć do zachowania status quo, bo wszelkie rewolucyjne idee mogą jedynie pogorszyć sytuację. Tak było w przypadku komunizmu. Stwierdzenie, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów jest co prawda bardzo wygodne, ale blokuje wszelki wartościowy namysł nad naszą rzeczywistością. Czy to, że żyjemy obecnie na wyższym poziomie niż kiedykolwiek wcześniej w historii znaczy, że nasze społeczeństwo nie mierzy się z żadnymi problemami?

Nic bardziej mylnego. Nadal mamy do czynienia z wieloma trudnościami, niektóre z nich mają swoje źródło właśnie w systemie i w celu ich rozwiązania należałoby podjąć wysiłki prowadzące do ponownego przemyślenia kształtu naszej formacji ekonomicznej. Do takich problemów należą np. rosnące rozwarstwienie społeczne, problemy ze służbą zdrowia (chociażby zagrożenie epidemiologiczne), ale też zmiana klimatu i kryzys uchodźczy czy terroryzm i deozrientacja informacyjna spowodowana przez natłok fake newsów. Jak powiedział socjolog Urlich Beck – żyjemy w społeczeństwie ryzyka, w którym nie sposób przewidzieć nadchodzących wydarzeń.

Niektórzy badacze społeczni twierdzą wręcz, że mamy obecnie do czynienia z kryzysem wolnorynkowego kapitalizmu i co za tym idzie, także kryzysu demokracji. To prowadzi do powstania wielu konfliktów społecznych. Coraz popularniejsza staje się opinia, że to w tym miejscu ma swoje źródło powodzenie polityki populistycznej, która żywi się właśnie tworzeniem i wzmacnianiem już istniejących antagonizmów. Inni uważają nawet, że kryzys nie jest przejściowy, ale jest integralną częścią kapitalizmu jako systemu i z tego względu konieczne jest jego gruntowne przemyślenie. Każdy nurt myślowy odchodzący od wiary w religię wolnego rynku stawia nieco odmienną diagnozę i proponuje zniuansowane rozwiązania. Jednak łączy je jedna rzecz – przeświadczenie, że system w obecnym kształcie wymaga reformy.

W każdym społeczeństwie istniały problemy. Także w naszym. Co więcej, w miarę dalszych przeobrażeń społecznych będą pojawiać się nowe problemy. Wiara w melioryzm pozostać musi tam, skąd pochodzi – w czasach epoki oświecenia. Bezkrytyczne podejście do naszej formacji społecznej z pewnością tych problemów nie rozwiąże. W tym sensie krytyczne podejście do takich dziedzin życia jak ekonomia, biznes, edukacja czy społeczeństwo w ogólności mogłoby okazać się, o ile krytyka byłaby przeprowadzona w sposób konstruktywny, metodą do opracowania lepszej przyszłości dla przyszłych pokoleń.